Kulinarnych podróży ciąg dalszy – dzisiaj zabieram Was na Sycylię, byście mogli spróbować ich słynnego deseru, czyli cannoli :-). To kruche rurki smażone na głębokim oleju, nadziewane kremem z ricotty z dodatkiem czekolady i pistacji. Są stosunkowo mało słodkie, ale obłędnie pyszne. Będąc na Sycylii zakochałam się w ich cannoli, a smak tych przygotowanych przeze mnie przypomniał mi, jak fantastyczne kulinarnie (i nie tylko) jest to miejsce na Ziemi. Nie będę Was oszukiwać – to nie jest łatwy deser. Trzeba i trochę sprzętu i pracy, by cieszyć się z własnoręcznie usmażonych rurek. Ja metalowe formy do ich przygotowania przywiozłam z Sycylii ponad 3 lata temu – a dopiero niedawno powstały w mojej kuchni. Ale zdecydowanie warto się napracować – zwłaszcza jak cierpicie teraz na nadmiar wolnego czasu ;-). Przepis na moje cannoli to mała modyfikacja tego, który znajduje się w przywiezionej przeze mnie z Sycylii książce „Sicilia in cucina. The flavours od Sicily” – chyba najpiękniejszej książce kulinarnej, jaką mam na swojej półce.

Składniki na ciasto na 15 cannoli:

– 200 g mąki pszennej
– 30 g masła
– 1 żółtko
– 1/2 białka (reszta będzie do sklejania ciasta na foremkach)
– 2 łyżki erytrolu
– szczypta cynamonu
– 2 łyżki ekstraktu z wanilii
– 3 łyżki białego wina

Składniki na masę:

– 2 opakowania ricotty (500 g)
– 6 łyżek erytrolu
– 40 g gorzkiej czekolady (posiekanej lub startej)
– skórka otarta z 1 cytryny
– posiekane pistacje do dekoracji

A ponadto:

– olej do smażenia
– metalowe rurki do formowania ciasteczek
– termometr cukierniczy (opcjonalnie)
– maszyna do makaronu (możecie próbować bez, ja poddałam się po 1/3 ciasta, tak byłam tym umordowana, z maszyną przygotowanie cannoli to zupełnie inny komfort pracy :D)
– rękaw cukierniczy (zastąpić go można zwyczajnym foliowym woreczkiem z odciętym rogiem)

Wykonanie:

Wszystkie składniki na ciasto umieścić w misce i zagnieść na jednolitą masę. Owinąć folią i odłożyć na ok. 1 godzinę w temperaturze pokojowej, by odpoczęło.

Po tym czasie ciasto podzielić na 3 części. Każdą część wałkować dosyć cienko kilkanaście razy, składając na 4 przed kolejnym wałkowaniem. Takie wielokrotne wałkowanie ma na celu wtłoczenie w ciasto jak największej ilości powietrza, widocznego później w postaci bąbelków/pęcherzyków, które są tak charakterystyczne dla cannoli. Na koniec rozwałkować ciasto jak najcieniej (w mojej maszynie do makaronu był to poziom 6) i wycinać z niego kółka o średnicy ok 10 cm.

Krążki z ciasta zawijać wokół metalowych foremek tak, by ciasto lekko na siebie zachodziło, sklejając je dość dokładnie białkiem (aby ciasto nie rozwinęło się podczas smażenia).

Smażyć na oleju rozgrzanym do 175°C aż cannoli będą brązowe. Najlepiej jest po chwili zsunąć rurki z foremek, by pływały po powierzchni, a nie przywierały do dna (przy pomocy szypiec lub bardziej prowizorycznie – nożyczek i łyżki :D). Jeśli jednak się Wam to nie uda (bo nie zawsze jest proste) obracajcie cannoli podczas smażenia, by nie spaliły się od dna garnka. Usmażone rurki odsączyć na ręczniku papierowym.

Przygotować masę – w misce wymieszać łyżką ricottę z erytrolem, skórką z cytryny i czekoladą. Tak przygotowaną masą nadziewać rurki przy pomocy rękawa cukierniczego (lub jak wspomniałam wyżej – zwykłego woreczka). Końcówki posypać posiekanymi pistacjami. Pamiętajcie, że cannoli najlepiej jest nadziewać tuż przed podaniem – by chrupiące rurki nie namokły od kremu. Smacznego :-).

cannoli

cannoli

cannolli

SPODOBAŁ CI SIĘ PRZEPIS? PODZIEL SIĘ NIM!