Do Chudego Ciacha chcieliśmy się wybrać, od kiedy dowiedzieliśmy się, że 1. czerwca zamierzają otworzyć swój warszawski lokal. Do tej pory mieli dwie kawiarnie w Łodzi – w żadnej z nich nie byliśmy, więc ta wizyta była dla nas absolutną nowością. Chude Ciacho, mimo że wszystkie desery przygotowuje bez cukru (to trochę inaczej niż Zdrowe Ciacho czy Vegemiasto), nie stawia na ciasta wegańskie, a na te lekkie i jak najmniej kaloryczne. Zamiast cukru używają erytrolu, a ich ciacha są też pozbawione glutenu czy laktozy. Kilka ciast wegańskich również znajdzie się w witrynce, ale jest to zdecydowana mniejszość. Jak sami o sobie piszą – stworzyli to miejsce dla osób, które dbają o zdrowe odżywianie, figurę i dobrą kondycję. Dlatego to kawiarnia idealna dla mnie i zdecydowanie nie rozczarowałam się tą wizytą!

Chude Ciacho mieści się przy ul. Andersa, więc lokalizacja jest całkiem sensowna. Minusem samego lokalu jest jednak brak ogródka – odczuwa się to zwłaszcza w upalny czerwcowy dzień, kiedy dodatkowo przyjedzie się do kawiarni na rowerach ;-). Na szczęście pozwolili nam je wnieść do środka.

Od razu po wejściu wrażenie robi witryna z ciastami – wybór jest tutaj ogromny! Myślę, że spokojnie naliczyłabym ich z 20. Zresztą, możecie je zobaczyć na ich stronie internetowej i faktycznie chyba starają się, żeby wszystkie zawsze były dostępne. Z ciast można tu znaleźć: szarlotkę, pleśniak, chude serniki, ciacho marchewkowe czy kilka tart. Natomiast najwięcej jest zdecydowanie tortów, które normalnie można kupować na kawałki. My wzięliśmy tort Maxi King i Cookies black – mimo że oba były smaczne, to ten pierwszy był zdecydowanie lepszy. Ciekawe jest to, jak te ciacha są leciutkie – jakby każdy biszkopt i krem były maksymalnie ubite. Oprócz tego znajdziecie tutaj np. torty Snickers, Lion, Ferrero Rocher, Rafaello, Tiramisu, W-Z czy Kopiec Kreta i wiele innych :-). Myślę, że spokojnie każdy znajdzie coś dla siebie. Co ważne – przy każdym ciachu znajdziecie informację o kaloryczności (która oscyluje mniej więcej od 150 do 250 kcal w kawałku), zawartości białka, tłuszczu i węglowodanów. Taka informacja jest podana tak naprawdę przy każdej pozycji menu – kawie, gofrach czy naleśnikach.

Duże wrażenie robią serwowane przez Chude Ciacho freakshake’i proteinowe. Na takim shake’u z odżywką białkową układane jest zwykle ciasteczko, krem i różne polewy – wszystko zależy od typu freakshake’a. W ofercie są zwykle chyba 3, ale od każdego poniedziałku wprowadzany jest inny shake tygodnia. My zamówiliśmy Monte – na wierzchu czekoladowego shake’a było bananowe ciasteczko, czekoladowy krem i płynna czekolada. Wyglądał obłędnie, a smakował przepysznie. Do tego zamówiliśmy zwykłą kawę frappe – bez dodatku lodów, syropów – ogromny plus za to, bo w wielu kawiarniach ciężko dostać taką zwykłą, zimną kawę. Poza ciachami możecie tutaj też zjeść naleśniki, gofry, tosty, samodzielnie przygotowywaną granolę czy inne podobne propozycje typowo śniadaniowe. Tego nie próbowałam, więc nie wiem, jak się prezentuje czy smakuje.

Jeśli chodzi o ceny, to fakt faktem nie są najniższe. Kawałek tortu kosztuje 15 zł, a nie jest to kawałek nadzwyczaj duży. W poprzednich bezcukrowych kawiarniach za podobną, albo i niższą cenę, dostawałam większe porcje. Ale z racji, że sama wiem, ile takie zdrowe zamienniki kosztują, uważam w dalszym ciągu tę cenę za akceptowalną. Frappe za 11 zł to też całkiem przystępnie. Najdroższy jest freakshake – 22 zł. Ale myślę, że robi takie wrażenie, że warto jest tyle wydać, żeby spróbować tego cuda :-). Jak dla mnie sporym minusem jest dopłata za mleka roślinne. Na szczęście, o ile w Łodzi sieć życzy sobie za to 3 zł, w Warszawie są to tylko 2 zł. Mimo że wiem, że takie mleka są droższe, to przyjęło się w wielu miejscach, że chociaż sojowe można dostać bez dopłaty. Tutaj jednak obowiązuje to dla każdego roślinnego napoju.

Dużym plusem kawiarni jest fakt, że ciacha są przygotowywane na miejscu i wygląda na to, że na bieżąco. Dziewczyny stale dorabiają torty, które akurat się kończą, a z tego co zaobserwowaliśmy, kawałki schodzą nadzwyczaj szybko.

Coś w samym wystroju tego miejsca mnie nie zachwyciło. Może dlatego, że sama wolę klimatyczne kawiarnie, a tego klimatu tutaj nie odczułam. Ale skoro ma to być raczej nowoczesne miejsce, które stawia na najnowsze „trendy dietetyczne”, to pewnie i klimatyczne być nie może. Mimo to wracać tutaj na pewno będę ;-). Ogromny wybór chudych ciast zdecydowanie skradł moje serce i mam szczerą nadzieję, że to miejsce zostanie dość istotnym punktem na mapie kawiarnianej Warszawy.

Strona internetowa: www.chudeciacho.pl
Adres: ul. Andersa 33, Warszawa

SPODOBAŁ CI SIĘ PRZEPIS? PODZIEL SIĘ NIM!